Ukrainki w Polsce

pracownik ze wschodu

Nadja ma 29 lat i do Polski pierwszy raz przyjechała dokładnie dwa lata temu. Miała zarobić pieniądze i wrócić na Ukrainę, gdzie czeka na nią 4-letnie dziecko. Córka została pod opieką babci, która już nie pracuje zawodowo. Nadja, za zarobione u nas pieniądze jest w stanie utrzymać siebie i wysyłać co miesiąc oszczędności na Ukrainę. Miała wrócić, jednak los postanowił inaczej. I chociaż tęsknota za córką i rodziną jest ogromna, to właśnie w Polsce czeka ją lepsze życie. Teraz plany się zmieniły. Nadja już nie myśli o powrocie do ojczyzny. Stara się oszczędzać u nas i sprowadzić tu dziecko. Chciałaby, żeby córeczka mogła pójść do polskiej szkoły. Ma jeszcze 3 lata na to, by zadbać o ich lepszy start w nowej ojczyźnie.

To najczęściej powtarzana historia kobiet z Ukrainy. Odkąd kraj ten jest w stanie wojny, do Polski każdego miesiąca przybywają tysiące z nich. Nie są to najczęściej młode dziewczyny, które dopiero rozpoczynają studia czy karierę zawodową. Zazwyczaj to kobiety 30-40-letnie albo panie na ukraińskiej emeryturze, które przybywają tutaj „za chlebem”. Na Ukrainie zostawiają swoje rodziny i pracują w Polsce, by zapewnić sobie lepszy byt. Część wynagrodzenia regularnie ślą do ojczyzny, by pomóc bliskim, którzy nadal tam mieszkają.

Ukrainki, które przyjeżdżają do pracy w naszym kraju to najczęściej mieszkanki wsi i niewielkich miejscowości zachodniej Ukrainy, z obwodu lwowskiego bądź iwanofrankiwskiego. To głównie kobiety średnio wykształcone, które nie mają szansy na dobrą pracę w swoim kraju. Przyjeżdżają do stolicy Polski i doznają szoku. Ogromna metropolia i wielkie możliwości sprawiają że pracownik ze wschodu jest pod wrażeniem rozwoju gospodarczego.

Nieznane są statystyki dotyczące ilości zatrudnianych w Polsce ukraińskich kobiet. Wiadomo na pewno, że pod koniec roku 2015 w całej Polsce pracowało ponad 400 000 Ukraińców. Tylko w samej Warszawie zatrudniana jest połowa z nich. W ramach procedury uproszczonej, dzięki której Ukraińcy mogą podejmować pracę bez koniecznego pozwolenia, 16 000 z nich podejmowało pracę w gospodarstwach domowych. Były to najczęściej właśnie Ukrainki, które zatrudniane zostały na stanowisko sprzątaczek, pomocy domowej albo opiekunek do dzieci.

Prognozy na kolejne lata są podobne. Ukrainki, które nie posiadają wyższego wykształcenia, mogą liczyć na pracę w sektorze usług sprzątających, w rolnictwie albo przy opiece nad osobami starszymi. Wzrastać mają natomiast zarobki. Obecnie, kobiety z Ukrainy zarabiają średnio 20 złotych na godzinę albo podejmują się prac „o dzieło”. Za wykonaną usługę sprzątającą życzą sobie 100-200 złotych. Zarabiając średnio 3 000 złotych miesięcznie, są w stanie utrzymać siebie, wysłać pieniądze pozostawionej na Ukrainie rodzinie i jeszcze coś odłożyć. Same przyznają, że praca nieopłacalna w Polsce jest wtedy, gdy pracodawca zaproponuje im mniej niż 2 000 złotych. Za taką sumę trudno się utrzymać a co dopiero jeszcze oszczędzać.

Większość Ukrainek, która przyjechała pracować do Polski, zmienia swoje plany. O ile na początku nasz kraj miał być tylko przystankiem i miejscem tymczasowego zarobkowania, tak teraz staje się ich drugim domem. Ich celem jest najczęściej sprowadzenie do Polski rodziny i żyć w dużo większym komforcie aniżeli w swoim kraju.